piątek, 4 września 2009

Rozbitek - Chuck Palahniuk


Rozbitek - Chuck Palahniuk

"Podróż donikąd też zaczyna się od pierwszego kroku."

Podobno większość ludzi "lubiących" Fight Club/Podziemny krąg nie ma pojęcia kim jest Palahniuk. Cóż ich strata :D. Znów czytam książki, co oznacza że wypalenie zawodowe minęło. Dla Rozbitka odłożyłem 3 inne książki które jednocześnie przeglądałem. Powieść niby fikcyjna, ale boleśnie wytykająca prawa rządząca tym światem. Jakoś nie mam weny do pisania tego posta, zostawie Was jedynie z kilkoma cytatami. Martwy Bibliotekarz poleca tą książę.

"Jest tak, jakbyśmy mieli wszczepioną tę samą sztuczną pamięć. Nie pamiętamy prawie nic z naszego prawdziwego dzieciństwa, ale pamiętamy wszystko, co zdarzyło się w rodzinach z telewizyjnych seriali. Mamy te same najważniejsze cele. Wszyscy przeżywamy te same lęki."

"Myślisz, że może gdybyś pracował ciężej i szybciej, mógłbyś powstrzymać napór chaosu, ale potem któregoś dnia wymieniasz na tarasie żarówkę z pięcioletnią gwarancją i uświadamiasz sobie, że wymienisz tu żarówkę może jeszcze z dziesięć razy, zanim umrzesz."

"Bo jedyna różnica między samobójstwem a męczeństwem polega w istocie na stopniu zainteresowania mediów. Jeżeli drzewo w lesie pada i nie ma nikogo, kto by to usłyszał, to czy nie jest tak, że ono tylko leży i gnije? A gdyby Chrystus umarł z przedawkowania barbituranów, sam na podłodze w łazience, to czy byłby w Niebie?"

poniedziałek, 20 lipca 2009

XIV Festiwal książek przeczytanych

W kilku festiwalach brałem już udział, niestety często ze względu na pracę nie udawało mi się na nim być. Z dużą radością i nadzieją pomaszerowałem 28 czerwca na festiwal. Tak jak zwykle wyszperałem 40 książek na bilet zniżkowy (20 książek = 1 wejściówka za 10zł). Niestety srodze się zawiodłem. Festiwal nie trzyma już nawet przyzwoitego poziomu. Kilkanaście kartonów książek ustawionych na ziemi, każdy karton zapełniony w 1/3, może 1/2. W środku sieczka, książki odrzucane przez antykwariaty i biblioteki, rzeczy typu Orzeszkowa, Konopnicka, Żeromski, Sienkiewicz, Nałkowska, poradniki z lat 70. Podarte, bez okładek, stron tytułowych, całych rozdziałów. Lepsze książki przyniesione przeze mnie od razu powędrowały pod stół lub na stoisko obok gdzie książki można było kupić. Poprzednie edycje były słabe, ale zawsze coś można było wyszperać, ta okazała się porażką. Wyszedłem z poczuciem zażenowania, utraty złudzeń no i wyrzucenia w błoto 20 zł oraz 40 książek. Nie tak to miało wyglądać Panowie organizatorzy, wstyd...
PS. To ostania festiwal w którym brałem udział.

Pierwsza "dobra" konferencja Martwego Bibliotekarza

Trochę czasu minęło, sporo się wydarzyło :) Zacznijmy więc odrabiać zaległości...

Polskie biblioteki publiczne 2009 : Nowe otwarcie

Byłem na pierwszej konferencji po, której nie mam doła. Jak już kiedyś pisałem, mam z tym problem. A tu taka niespodzianka. I to tuż pod nosem, na Uniwersytecie Warszawskim. Konferencja przyjemna, dobrze zorganizowana (nareszcie wszystko zgodnie z planem), ciekawa i sprawiająca, że wraca zapał do pracy. Jedyne, na co można było narzekać, to brak miejsc, ale to raczej cieszy niż smuci. I przede wszystkim brawa dla dr Zająca za pełnienie obowiązków organizatora nie tylko w częściach oficjalnych. Po krótkich wstępach przeszliśmy do meritum:

-Wyzwania stojące przed akademickim kształceniem bibliotekarzy publicznych - dr hab. Dariusz Kuźmina, prof. UW (IINISB UW). Ciekawie było sobie przypomnieć czasy studenckie, przyjemnie było także słuchać o tym, że nareszcie informacja naukowa jest coraz częściej stawiana przed bibliotekoznawstwem.


-Fundraising - zdobywanie środków na działalność biblioteki, czyli jak to robią w USA i w Polsce - dr Dariusz Grygrowski (IINISB UW) Pasja i wiedza :), myślę, że dr Dariusz Grygrowski swoim wystąpieniem zasłużył na poświęcenie oddzielnej konferencji temu właśnie tematowi. Bardzo ciekawy referat, szkoda, że czas nas ograniczał, bo wiele jeszcze można było powiedzieć. I przede wszystkim: "Pobieranie opłat za zapis (jakkolwiek, by go nie nazywać) do biblioteki jest niezgodnie z ustawą i na pewno nie jest fundraisingiem". No i polskie tłumaczenie terminu fundraising - żebry 2.0 :D

-Powiatowa Biblioteka 2.0 ? - dr Michał Zając (IINISB UW) To co lubię. Raz, że Web 2.0, dwa, że dr Zająć, trzy, że ten styl wygłaszania referatu. Ciekawie, nowocześnie, zachęcająco. W amerykańskim stylu, mój niedościgniony, wraz ze Stefanem, idol w wygłaszaniu referatów. Ciekawe przejście od bibliotek 1.0 do 1.5, 1.7 i 2.0 :D

-Biblioteki jako bramy dostępu do informacji publicznej / e-government. Szanse i zagrożenia - dr Mariusz Luterek (IINISB UW) Referat poza moim zakresem zainteresowań, nie mniej ciekawy także dla laików. To wystąpienie plus rozmowa z Arkiem i Agnieszką przekonały mnie, że informacja publiczna też może być ciekawa...

-Koncept „Dobrej praktyki” w działalności bibliotek - dr Dorota Grabowska (IINISB UW) Dobre praktyki, standardy, pokazywanie tego co dobre i co warto powielać. Duży +

- Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Łapy - Dyrektor Józefa Bajda
- Biblioteka Miejska w Cieszynie - Dyrektor Izabela Kula

Dwie fajne biblioteki, i to co lubię : dobry PR. Róbmy ciekawe rzeczy, ale nie zapominajmy, że wszyscy muszą o nich wiedzieć. Mówmy o swojej pracy i sukcesach.

W następnej części konferencji odbyły się dyskusje na 3 panelach:
mgr Jacek Królikowski – Zarządzanie biblioteką i wymiana dobrych praktyk w tym zakresie,
dr Michał Zając – Biblioteka 2.0,
dr Mariusz Luterek – Informacja publiczna w bibliotekach publicznych.


Bez namysłu wybrałem Bibliotekę 2.0. Zaczęło się, inaczej niż myślałem, ale na szczęście po 20 minutowym monologu nie na temat ze strony jednego ze słuchaczy przeszliśmy do setna. Szybki rajd przez znajome blogi (Stefan, Bibla), świetna ukazanie bibliotek 1.0, które zostały zapakowane w narzędzia 2.0 oraz prawdziwych bibliotek 2.0, pod koniec dyskusja o tym, na co pozwolić czytelnikom, a na co nie...

Jestem super zadowolony z tego, że udało mi się wybrać na konferencje. Świetne tematy, ciekawe prezentacje, wzorowa organizacja. Mam nadzieję, że konferencja zagości na stałe w bibliotekarskich kalendarzach

wtorek, 16 czerwca 2009

Library inside

Ostatnio wracając ze Stefanem z konferencji w Gdańsku, rozmawialiśmy o książkach, wymieniając przez chwilę opinie o Złym Tyrmanda i Opętanych Palahniuka.
I Stefan stwierdził że ktoś kiedyś powinien napisać książkę o naszej bibliotece, o tych wszystkich wariatach którzy przychodzą jako czytelnicy; o tych wariatach którzy pracują w niej także; o ciemnej stronie bibliotekarstwa; o tym co robimy kiedy nikt nie widzi; slangu oraz jedzeniu bibliotekarskim; o książkach które czytają bibliotekarze; o tym co piją bibliotekarze nawet:)
O rękach pociętych przez papier przy melioracji resztek katalogu kartkowego, o wątrobie która wysiada od kawy. O ludziach którzy umarli w naszej bibliotece. O tych którzy już tu nie pracują ale zostawili swój ślad, lub nie zostawili ponieważ spali przez 2 miesiące pracy. O sprzątaczkach myjących monitory mopem. O wykładzinie szarzejącej każdego dnia bardziej, i oczach które wypływają od świetlówek. O Kamasutrze w ruchomych obrazkach, i dziwnych rzeczach znajdowanych w książkach.
Książka powinna mieć tytuł w stylu Library inside i zrobić furorę, ktoś by zarobił na tym niezłe pieniądze a wizerunek bibliotekarza zmienił by się nieodwracalnie.

Dla tych którzy marzą o takiej książce, polecam Kill Grill. Nie o bibliotece ale o restauracji... ale i tak warto, dowiecie się z niej wszystkiego co powinniście wiedzieć o daniach dnia, sushi w promocyjnych cenach i mięsie mocno wysmażonym. Have fun !


poniedziałek, 4 maja 2009

3 dni wolności

Stefan mi wypomina że miałem pisać częściej... Hm... Kiedy część z Was w ten piękny 3 dniowy weekend uzupełniała blogi, ja rozkoszowałem się wolnością. Trzy długie dni bez telefonu, internetu i telewizji. I to wcale nie na końcu świata :) Wreszcie w pełni wypocząłem. Ciekawe czy kiedyś będzie tak, że ludzie pracujący na co dzień z internetem będą wysyłani na urlop regeneracyjny gdzieś na pustynie informacyjną :)

Kiedy tak przelewałem swój cenny czas przez palce przypomniałem sobie o pewnym urządzeniu:
kserze które wrzuca to co kserujesz/skanujesz od razu na USB. Właściwie to przestaje być już kserem a staje się szybkim skanerem. Ciekawe kiedy takie urządzenie zawita do naszej biblioteki. Obstawiam jakieś 10 lat :) Czy ktoś będzie jeszcze wtedy siedział w bibliotece ? Zamawiamy przez internet książki, przychodzimy po nie i od razu wrzucamy na USB. Biblioteki robią się trochę jak sklepy... Ale cóż, świat nie zwolni bo tak ja tak chce. Każdy decyduje sam...

Na pocieszenie dwa filmiki, jeden o tym jak 5-7 km na godzinę to "szybko":



I drugi o tym jak 2130 km na godzinę to czasem "wolno"

wtorek, 21 kwietnia 2009

Moja własna chmura tagów :)

Od wczoraj marzy mi się chmura tagów... Dziś rano postanowiłem zabrać się do roboty i w portalu w którym pracuje strzelić takową. Zeszło mi się z tym ze 3 godziny po czym okazało się że nie da się tego zrobić/nie umiem tego zrobić.
Zrobiłem więc Moja własną chmurę tagów na blogu, o prawda bez polskich znaków ale za to 3d :). Przy okazji dodałem etykiety do każdego posta. Okazało się przy okazji o czym pisze najczęściej :
Postanowiłem przy okazji zmienić parę rzeczy, po pierwsze mniej narzekania, biorę teraz takie fajne witaminki i już nie będę narzekał :). Po drugie będę pisał więcej, przez co, mam nadzieję mój blog będzie raczej w konwencji Centrum Wszechświata, czyli nie tylko o bibliotece. Co prawda nie liczę na tylu czytelników co blogi Stefana...

Chciałbym też ruszyć sprawę komiksu, nie ukrywam że zmobilizował mnie wpis na blogu Hensa lub Stefana (nie mogę go teraz znaleźć), w sumie postacie narysowane, scenariusz pisze życie na Bibliotekarskim dramacie, czas to wreszcie ruszyć.

Zrobić wreszcie bibliotekarskie koszulki, jeśli ktoś chce się załapać na nie proszę o zgłoszenia, może ktoś ma też kontakt z dobrą firmą robiącą nadruki.

poniedziałek, 30 marca 2009

Światowe perspektywy dla 60-miligramowych opakowań serka +Fromage Frais+ na lata 2009-2014

Od dawna mam ochotę zrobić wystawę książek o śmiesznych tytułach. Okazuje się że temat jest dość popularny, mamy rankingi dziwnych tytułów na Biblionetce a magazyn Bookseller co roku przyznaje nagrody za najdziwniejsze tytuły:

W 2007 roku wygrała książka o tytule "Jak zieleni byli naziści?", pod redakcją Franza-Josefa Bruggenmeiera, Marca Cioca oraz Thomasa Zellera.
Przyznano tez dodatkowe nagrody :
"Opuszczone wózki na zakupy w północno-wschodniej Ameryce Północnej"
Juliana Montague, oraz "Wytatuowane góralki i pudełka na łyżki Dagestanu" Roberta Chencinera.

W 2006 roku z kolei wygrał tytuł: "Ludzie, którzy nie wiedzą, że są martwi: jak przywiązują się do niczego nie spodziewających się przypadkowych osób, i co z tym robić" autorstwa Hary'ego Leona Hilla.

Dlaczego o tym piszę ? Ponieważ właśnie wybrano tytuł roku 2008....

"Światowe perspektywy dla 60-miligramowych opakowań serka +Fromage Frais+ na lata 2009-2014" Philipa M. Parkera. To wiekopomne dzieło pokonało między innymi: "Metafizyka szympansa karłowatego",
"Stylowy strip-tease i szydełkowanie",
"Techniki monitorowania korozji",
"Duże sito i jego zastosowania".


Kurcze, jeszcze raz usłysze że ktoś chce robić wystawę o "stratach wojennych w bibliotekach polskich" to zaczne zabijać, róbcie wystawy dla ludzi... A jak będą przy okazji zabawne ? Tym lepiej dla PR biblioteki...

A! Ksiażkę 60-miligramowych serkach można kupić już za 795$, na razie mnie nie stać wiec dorzucam do swojej kolekcji jedynie
książkę "Z historii rozwoju klasycznej burżuazyjnej filozofii niemieckiej"

środa, 4 marca 2009

Dziwne uczucie

Dziwne uczucie,
nowa praca - nowe życie...
w sumie kłopotów mam tyle samo, kryzys co prawda jeszcze mnie nie tknął (dotknął za to moją żonę) ale praca stała się jakaś taka przyjemniejsza. Wolne weekendy sprawiają że już w niedzielę cieszę się że idę do prac w poniedziałek. Jedyne co psuje mi humor to właśnie dziwne uczucie.
Wiecie jak to jest, zmieniacie pracę, szkołę, mieszkanie, samochód, cokolwiek. Znajomi pytają się was wtedy co słychać, co nowego.... Mnie też pytają....odpowiadam zgodnie z prawą, że moja praca jest super, że wreszcie się spełniam, że lubię do niej chodzić (!).
Robią wtedy takie dziwne miny, a mnie ogarnia owe dziwne uczucie. Nie chodzi o zazdrość, zawiść czy coś takiego. Chodzi o to że nie wypada tak mówić. W Polsce nie mówi się o tym że w pracy jest świetnie. Może być źle, tak sobie, po staremu... byle nie świetnie. Po prostu n i e w y p a d a.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Nowa praca, nowe życie

Nawet nie wiem jak mam to wyrazić. Możliwość twórczej pracy daje taką energię, takie możliwości że naprawdę trudno to opisać. W mojej pracy wiele się teraz zmieniło:

1.Własny komputer: niby nic a możliwość ustawienia własnego Paseczka, całkowicie własnej, prywatne tapety, wszystkiego tak jak lubię znacząco podnosi komfort pracy.

2.Lista zadań: Zwykła kartka z planem co należało by zrobić, całkowita dowolność w dobieraniu sobie zadań na daną chwilę. Teraz naprawdę pracuję przez 8 godzin. Czasy kiedy potrafiłem sprawdzać pocztę 5 razy na godzinę minęły.

3.Gadu-gadu: Wreszcie legalne, szybka wymiana informacji, GG naprawę może pomóc w pracy.

4.Konferencja ? proszę bardzo, przecież stawiamy na rozwój naszych pracowników

5.Chcesz napisać artykuł o swojej pracy, śmiało, zrób to nawet teraz.

6.Własny mail: oczywiście, nie mogłeś się na niego doczekać przez 5 lat ? Niemożliwe!

7.Masz pomyły, podziel się nimi....jeśli jest dobry, jeszcze dziś go wykorzystamy.

Wiecie co, jak to piszę to mam wrażenie że przez ostanie 5 lat pracy żyłem na jakieś innej planecie. Przecież to są po prostu ludzkie warunki pracy. Może przyzwyczaiłem się do tego co miałem ? Nawet nie wiecie jak twórcze jest danie pracownikowi trochę luzu. Ta możliwość działania i ten luz twórczy sprawiają że mam ochotę pracować nawet w domu. No i weekendy.
Zastanawialiście się po co one istnieją ? Po to żeby odpocząć ! Pracownik który pracował w weekend, w poniedziałek jest do niczego, wiem to z własnego doświadczenia. Teraz w poniedziałki moja praca wygląda zupełnie inaczej.Nowa praca, nowe życie...
Mam nadzieję że portal w którym pracuję przyda się bibliotekarzom :)

wtorek, 13 stycznia 2009

Śmierć bibliotekarza...

Widzimy bibliotekę z oddali, kilka osób korzysta z książek, ktoś grzebie w katalogu, bibliotekarz siedzi przed komputerem, nic nie zwiastuje tego co się wydarzy... Zwykła bibliotekarski cisza...

Z dniem 1 lutego przestanę być bibliotekarzem.
Choć brzmi to tragicznie, to w gruncie rzeczy się cieszę.
Od dawna krążyła mi po głowie myśl że nie stać mnie na prace w bibliotece.
NIE STAĆ MNIE NA PRACĘ W BIBLIOTECE.
Dopiero to zdanie brzmi tragicznie, ale takie jest życie.

Cieszy mnie myśl że nadal będę mógł pracował dla bibliotekoznawstwa,
zostanę kimś (jeszcze nie wiem kim, pewnie redaktorem) w jednym z portali bibliotecznych,
Jak twierdzi Stefan, nie ma on szans na sukces ponieważ zawiera w swojej nazwie słowo Biblioteka,
(a propo, macie teraz Bibliotekarski dramat w wersji english - możecie się chwalić zagranicznym znajomym)

Wracając do zmian, z jednej strony to krok do cyfrowych bibliotek, pełnych elektroniki i cyfrowych gadżetów, do tego co chciałem robić od dawna, do portali i nowych narzędzi a z drugiej brak mi będzie analogowych czytelników i ich problemów. I przede wszystkim brak mi będzie ludzi z mojej czytelni...

Kurcze, widziałem tych ludzi częściej niż własną rodzinę, widziałem jak się zmieniają i starzeją, żal zostawiać tych ludzi i te stare cholerne szafy które kiedyś przywalą czytelników :)