poniedziałek, 10 marca 2008

Dlaczego nie lubię jezdzić na konferencje

Tak naprawdę lubię, nie lubię z nich wracać. Z racji specjalizacji i zainteresowań jeżdżę głównie na konferencje o zarządzaniu bibliotekami, nowych technologiach, zmianach które trzeba wprowadzić żeby być nowoczesną biblioteką. Kiedy już nasłucham się o sposobach motywowania bibliotekarzy, racjonalnym wynagradzaniu, samocenianiu pracowników, doborze kadry do poszczególnych stanowisk. Kiedy wysłucham referatów o wizytówkach w portalach społecznych, komunikatorach intranetowych, formularzach zapytań, forach bibliotek, kabinach pracy indywidualnej, wracam i opowiadam. Opowiadam i widzę w oczach pracowników zainteresowanie. Cieszy mnie to choć wiem że i tak nic z tego nie wyniknie dla naszej biblioteki. W niektórych oczach widzę przerażenie, i wiem że Oni nie rozumieją nawet połowy z tego co mówię. Po konferencji zawsze mam doła. Wiem że u mnie nic się nie zmieni. Dyrekcja przytaknie, kiedy powiem co można zrobić (nawet bez pieniędzy), pracownicy i kierownicy wyraża coś w rodzaju życzliwego zainteresowania i nic nie zrobią. Będziemy dawali czytelnikom komputery które same się wyłączają, pozwolimy by kolejny rok jedli kanapki na schodach i krawężnikach przed biblioteką. Naszych wnętrz nikt nie tknie pędzlem (Wytrzymało 40 lat to wytrzyma jeszcze parę). A ja przed kolejną konferencją będę miał jeszcze większe wątpliwości. Warto pojechać ? Przecież to jak lizanie lodów przez szybę.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo smutne i dołujące :-(
Ale skostniałe biblioteki i czytelnicy potrzebują takich ludzi jak ty, więc nie rezygnuj. Nie dziś, nie jutro, ale na pewno kiedyś coś się zmieni. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Aga - czytelniczka i bibliotekarka :-)

Anonimowy pisze...

No, to może być dołujące.Ale w końcu każda konferencja wzbogaca wewnętrznie, może w koncu zmobilizuje do tego, żeby samemu zgłosić jakiś tekst do wygłoszenia. A w koncu daje to widoki na awans, a z pozycji kierownika działu mozna już prowadzać pewne innowacje w zarządzaniu. W oczach jednych można zyskać tym sposobem uznanie, w innych zawiśc (tak już jest), ale zyskuje sie poczucie posadania wpływu na to, co się dzieje.

Anonimowy pisze...

Ja wpisałem sie 26 marca, a nie 26 marzec. marzec jest jeden w roku, nie ma ich 26. A w ogóle ta cała procedura wymagana do opiublikowania komentarza zniechęca do komentowaniaufcqz

Mroczny Bibliotekarz pisze...

Wygłaszam teksty na konferencjach, to nie daje widoków na awans. Kierownik działu nic nie znaczy w mojej bibliotece, nad nim jest jeszcze wielu przełożonych.Jedyne co zyskałem to owa zawiść o czym już nie długo...

Anonimowy pisze...

Jestem dyrektorem gminnej biblioteki i chciałabym mieć takich pracowników jak ty. Chciałabym żeby moja biblioteka była coraz nowocześniejsza i przyjazna wszystkim czytelnikom, chociaż nie mamy na ten cel za dużo pieniędzy Moi pracownicy starają się ale nie mają takiej pasji jak ty, którą i ja podzielam. Głowa do góry !

sygnaturka pisze...

"Po konferencji zawsze mam doła. Wiem że u mnie nic się nie zmieni." - jakbym czytała o swojej bibliotece...

Anonimowy pisze...

cóż może faktycznie czas rozwiąże problemy drogą naturalną tak więc nie poddawaj się średnia długość życia jest po twojej stronie :> ale pamiętaj nie zgub zapału i trzymaj rękę na pulsie zmian żeby ś był gotowy na nowo objete stanowisko