czwartek, 11 września 2008

Małym nakładem...

Nie zrealizowane pomysły... mam ich tysiące...
Część z nich dotyczy bibliotek. Kurcze, czasem mały nakładem środków i pracy możemy zrobić wiele. Pokazać ze nie jesteśmy sztywni, puścić oko do czytelnika, pokazać że po drugiej stronie bibliotekarskiej lady też siedzi człowiek. Trzeba tylko chcieć (5% pracy) i zrobić (5% pracy), gdzie pozostałe 90% ? Dziewięćdziesiąt procent prostych akcji poprawiających nasz wizerunek to walka z administracją, kierownikami i stereotypami że musimy być poważni i szarzy.




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wcale nie musicie być poważni i szarzy.. ;) takich jest już coraz mniej.
W bibliotece w moim mieście klimat zmienił się w ostatnim roku :D i jest coraz lepiej. Niekiedy gdy się wchodzi słychać cicho puszczoną muzykę rockową, panie uśmiechają się od ucha do ucha :) i muszę przyznać, że od kilku lat się nie przedstawiam, ani nie podaje mojego numeru, bo już mnie wszystkie bibliotekarki znają ^^ tak za często chyba tam bywam ;) ale cóż począć gdy kocham czytać.. ;]

Zirtael..

Anonimowy pisze...

Bo po prostu powinno być tak, że każdy kto kurde chce pracować w bibliotece powinien być testowany na obecność poczucia humoru. Jeśli go nie ma winien być zrzucany ze skały.